Kilka dni temu świętowaliśmy światowy dzień roweru. Statystyka pokaże, że dla wielu święto to było ostatnim w życiu, a wielu nie będzie go pamiętać i to nie z powodu spożytych “izotoników”. Nie ma obowiązku noszenia kasku na rowerze. A mimo to coraz więcej rowerzystów go zakłada.
Nie ma sensu debatować czego to zasługa. Faktem jest, że rowerowe kaski ratują życie, a ktoś, kto ich nie używa naraża się na śmierć. Głowa jest jedna, trzeba myśleć o niej póki można. Nie ma sensu ryzykować urazów mózgu i wszelkich jego konsekwencji.
Dobre markowe kaski są bardzo lekkie i świetnie wentylowane. Są projektowane tak, by nie uprzykrzać jazdy na rowerze, a w krytycznym momencie pozbawić głowę urazów i ich skutków. Wszystkie kaski w rowerowni D5 marki MET czy Author spełniają rygorystyczne normy i atesty.
Wiele form, kolorów, systemów zapięć pozwala dobrać kask na każdą głowę i do każdego stylu jazdy. Dla dzieci i dla dorosłych, dla amatorów i dla zawodowców. Cena nie ma znaczenia. I nie ma się co tłumaczyć, że nie jest się zawodowcem. To amatorzy są najczęstszymi klientami oddziałów neurologicznych i zakładów pogrzebowych.
Jakie są szanse rowerzysty w zderzeniu z autem?
Nikt nie planuje sobie wypadku. One po prostu się przytrafiają i zazwyczaj z winy osób trzecich. Że nie Tobie? Nie kuś. Załóż kask. Ostatecznie przyda się nawet wtedy, kiedy przelatujący ptak zechce narobić Ci na głowę…